Siemka. Cześć. Kolejne miejsce, które zobaczycie nie jest kawiarnią, ani niczym związanym z Kawą. Zabieram was do Teatru. Na Kawę pójdziemy za tydzień, natomiast dziś chciałabym wprowadzić trochę eventową aurę na bloga i opowiedzieć o projekcie, w którym miałam przyjemność brać udział. Punktem docelowym był spektakl. Spektakl stworzony przez licealistów z Polski i Ukrainy, pod okiem jednego z bydgoskich miłośników teatru. Rzecz w tym, że mogliśmy porozumiewać się tylko w swoich językach, bez translatorów i innych pomocników. Integracja - taki był cel. Mieliśmy stworzyć polsko - ukraińską wspólnotę. Widowisko nosiło tytuł "Dom na granicy" i opowiadało historię rodziny, przez której dom przechodziła granica dwóch mocarstw. Było trudno, mieliśmy chwile słabości, zwątpienia, ale w 10 dni wraz z językową barierą, godzinami śmiechu i mozolnej pracy udało nam się wykonać zadanie i tak po codziennych, dziesięciogodzinnych próbach zagraliśmy 4 spektakle. Na jednym nawet zebraliśmy owacje na stojąco. Dla mnie było to niesamowite doświadczenie, kolejny warsztat teatralny, a przede wszystkim nowe znajomości, o których z pewnością nigdy nie zapomnę. Jaki Wy macie stosunek do tego typu projektów? Piszcie w komentarzach, może ktoś z was wie, jaką magiczną atmosferę mam na myśli.
Ten smak jeszcze nie był Ci znany, co?